popatrz. jestem tu inna niż ten tłum. diamentowa dusza, pośród tanich suk.

sobota, 19 listopada 2011

Roozdział X

Nagle przez myśl przeszło jej jedno .. ' A może On już tutaj nie mieszka'
- Tak? - usłyszała z ust widniejącego jej przed oczyma mężczyzny.
- Dzień dobry, ja chciałam tylko .. o.. o Julka spytać . Jest może - jąkając się wypowiedziała.
- Owszem, już wołam. Wejdź, zaczekaj chwilkę - spokojnym tonem powiedział mężczyzna.
Po chwili jej oczom ukazał się Julek.
- Hej! No co jest mała - z uśmiechem na Twarzy przywitał ją Julek.
- Siemasz! - rzekła dając mu buziaka w policzek . - słuchaj, wyjdziesz? Przepraszam, że już choć mówiliśmy że o 18.
- Pewnie. Wezmę tylko portfel, komę oznajmię mamie i lecimy . - rzekł po czym wziął Ninę za rękę i zaciągną do pokoju . - rozgość się, a ja skocze do mamy .
- Jasne - powiedziała, siadając na kanapie.
Pokój chłopaka od razu wpadł jej w oko . Ciemno niebieskie ściany, miejscami pomalowane graffiti na nich. Od czasu do czasu rysunki w antyramach. Ogromna kanapa. Ogromny sprzęt muzyczny, jedna z lepszych gitar. Po prostu pokój marzeń niejednego kolesia.
- No to mamy problem.. - zniesmaczony powiedział stając w drzwiach.
- Oj tam! Pewnie coś tylko wyolbrzymiasz, co jest ? - uśmiechnęła się Nina, podchodząc do chłopaka.
- Mama wychodzi, ojczym tak samo. Pozostaje mi a może i nam na głowie młody, znaczy Filip. - zdenerwowanym tonem rzekł szesnastolatek .
- Ojczym? Przepraszam, że pytam .. ale pozmieniało się coś? - spytała, po chwili dodając - Nie, stop. Nie powinnam, wybacz. Co do Filipa, jej! Dawno słodziaka nie widziałam . Pewnie, że zostaniemy z nim. Przecież nam w niczym nie przeszkodzi. Daj spokój .
- Tak, tak pozmieniało się troszkę. Ale o Tym później, dobrze?  Teraz to skoczysz ze mną do kuchni. Bo mama widząc Cię zaczęła już coś szykować. Hm .. a młody no właśnie zjebał nam plany.
Poszli do kuchni, gdzie czekała już na nich odgrzana pizza.
- Dzień dobry. Ehh .. a pani to zawsze przesadza ze wszystkim .  - zaśmiała się Nina.
- Witaj! Oj po prostu dokarmiać was muszę, a po za tym z miny Julka wynika, że popsułam wam dzień więc wam wynagrodzić muszę.
- Zepsułaś, zepsułaś i to bardzo . - z powagą rzekł syn pani Agaty.
- Oj Julek, daj spokój . Przecież nic się nie stało, co za różnica czy w domu, czy na dworze będziemy. A Filip? Chociaż nadrobię z  pięcioletnim kolegą kontakty - z uśmiechem rzekła, czochrając Filipa po głowie.
- Widzisz Julku, to jest dziewczyna. Do tańca i do różańca - zaśmiała się matka chłopaka - bierzcie to jedzenie i zmykajcie do pokoju. Ja lecę, będę za jakieś 3 godziny . Trzymajcie się.
Po chwili troje siedzieli w pokoju chłopaka, zajadając się pizzą. Mały Filip budował coś z klocków, a Julek z Niną szukali dobrego bitu.
Świetnie rysujesz. Twoje wykonanie, prawda? - zachwycona rysunkami na ścianach rzekła dziewczyna. - Masz więcej?
- Daj spokój, zwykłe bazgroły .. Wiesz, tak na wykorzystanie czasu rysuję . Chyba coś mam, chwilka .. znajdę - rzekł sięgając po teczkę z resztą rysunków.
- Kurde! Naucz mnie! Świetne . - rzekła, lecz nagle pewien portret przykuł jej wzrok. - a, aa to .. co To?
- Ym .. to takie prywatne, daj .. nie patrz, nie oglądaj. - chłopakowi zrobiło się głupio, znieruchomiał i nie wiedział co z sobą zrobić.
- No pokaż..w końcu to ja! - uśmiechnęła się - debilu .. Ty mnie kochasz. - rzucając w niego poduszką zaczęła się śmiać.
- Eh .. kurwa! Od dziecka potrafisz mnie rozkminić. - zawstydzony powiedział - ale wiesz, choć mi wstyd. Nie boję się .. tak nadal o Tobie myślę, nadal Cię kocham. Tylko nie wiem dlaczego Cię wczoraj nie poznałem.. kaptur ? Wieczór. Pewnie to było powodem.
- Weź już się nie tłumacz z wczoraj . Miłość do mnie? Nie zaprzeczę, że ja także nadal o Tobie myślę. - uśmiechnęła się, dając mu buzi w usta. Lecz on nie zaprzeczył i nie chciał końca pocałunku. Lekki buziak ze strony dziewczyny przeistoczył się w namiętny pocałunek.
- Nie, stop. Nie mozemy, nie teraz .. Filip, a po za tym .. nie czas na głupoty. - rzekła odsuwając się.
- Przepraszam, nie powinienem - zrobiło się głupio chłopakowi.
- Nie, nie przepraszaj to też po części moja wina. Nie mówiłam, że źle .. chodzi, że nie czas teraz na to. Eh, nieważne. Powiesz mi .. o co chodzi w sprawach rodzinnych ? - spoważniała dziewczyna.
- Tak więc, mój tata .. zmarł półtora roku temu. A on? On się przykleił do nas. - szybko wyjaśnił chłopak.
- Poważnie? Przykro mi .. . Przykleił .. co Ty pierniczysz? - spytała .
- Nie, niech Ci nie będzie przykro. Tak miało być i tyle. Tacy są idioci na drogach. Może kiedyś Ci wyjaśnię. Hm .. Dobra, ten cały mój ojczym od dawna kręcił się koło mamy. Nie raz jechaliśmy po nim z tatą. Nienawidzę skurwysyna. Ale już z nim gadałem, mówiłem, że jak skrzywdzi mamę to będzie miał przejebane. Że wtedy to nawet tata się do niego przejdzie. - mówił chłopak ze łzami w oczach .
Nina nie mówiła nic, podeszła i z całej siły się do niego wtuliła.
- Dobra, koniec tego! Na za dużo żeśmy sobie pozwolili! - rzekł - Boże dobrze, że młody po zjedzeniu poszedł na bajki, nie widział nas w 'akcji' i przy rozczulaniu się. Też przeżywa śmieć taty do dziś.
- Nie dziwię mu się, sama bym miała to samo. - posmutniała dziewczyna.
- Eh .. Dobra a tak wogóle to co jest, że tak wczas przyszłaś ? - ze zdziwieniem spytał.
- Hm .. więc tak. Jutro , u nas, to znaczy w Krakowie niezły melanż. Wkurzona jestem na przyjaciółkę i dwóch typków, którzy chcą się świetnie bawić, a sami mi o tym nie wspomnieli . Aaa bardzo bym chciała pojechać, no wiesz..początek wakacji. A żadnej grubej biby nie było . I oto pytanie, pojechałbyś? - z miną cwaniaka spytała.
- Hmm ... mam być takim królikiem doświadczalnym - spytał śmiejąc się Julek .
- Aj tam królikiem, pierdzielisz! Po prostu, chcę pierwszy raz w życiu być z Tobą na jakiejś grubej imprezie, a tym bardziej tak spędzić Twoje urodziny! - radośnie oznajmiła dziewczyna.
- Oj, jak miło - roześmiał się - tylko .. hm .. pewnie będzie problem z rodzicami, co?
- Spokojnie, ja załatwiam z Twoją mamą, Ty moją i będzie pięknie - powiedziała Nina. - a plus ja załatwiam nocleg .
Gadając tak o wszystkim, bawiąc się z młodszym bratem Julka trzygodzinny wyjazd Pani Agaty minął w mgnieniu oka.
- Jeestem ! - oznajmiła kobieta wchodząc do domu .
- Świetnie się składa, bo mam do pani prośbę . - z rysa przerażenia wydusiła z siebie Nina. - tak więc jutro, Pani syn obchodzi siedemnaste urodziny . I jest już na tyle dorosły aby wybrać się ze mną na jutrzejszą imprezę, ym do .. do Krakowa. Plus zapewniony nocleg u nas i zero obawy przed jakimkolwiek złym zdarzeniem . Domu strzeże tato . To jak można, prawda? - wprost zaczęła mówił.
- Yy .. no nie wiem . Co na To Twoja mama ? - zdziwiona spytała.
- Aj, mamo .. no proszę! - jękną Julek.
- Hm moja mama? Jakoś się załatwi - rzekła zaniepokojona, z myślą jak zareaguje jej mama.
Nagle rozległ się dźwięk telefonu. Po krótkiej rozmowie, okazało się, że dzwoniła mama Niny z pytaniem czy pani Agata nie wpadnie na małe pogaduszki.
Zebrali się i wszyscy razem wyszli.
- Momo..- zaczęła Nina
- Nie, ja to załatwię . - rzekł Julek, przetrącając Ninę.
- Dzieci, nie pozabijajcie się tylko - powiedziała babcia dziewczyny.
- Tak więc, zgodzi się pani na nasz jutrzejszy wyjazd ? Do Krakowa..wie pani musimy sprawdzić jak tam pani mąż się sprawuje - powiedział Julek, przy czym rozśmieszył całe towarzystwo - a tak naprawdę, to z okazji moich urodzin .. taka mała imprezka. Oczywiście biorę ją w opiekę i na własną odpowiedzialność. To jak? Zgadza się Pani, prawda? - spojrzał tym swoim zacnym spojrzeniem.
Mama Niny się tylko uśmiechnęła, a oni już wiedzieli, że mają zgodę od obojga mam.
Po ustaleniu szczegółów postanowili wyjść na spacer, a przy okazji wstąpić do sklepów ulubionych marek .
Po dwugodzinnym lataniu po sklepach obkupili się na jutrzejszą imprezę.
Nina, mała czarna z suwakiem na plecach, do tego czerwona marynarka oraz szpilki z czerwonymi spodami.
Julek, jak to Julek czarne marchewki, szara koszulka z postacią z ' Simpsonów' oraz kolorowa koszula w kratę.
Robiło się już późno, więc postanowili się pożegnać i pójść odprężyć się do domów przed jutrzejszą wyprawą.
- Jestem, jak coś będę u siebie - oznajmiła wchodząc po schodach .
Po wejściu do pokoju nagle rozległ się dźwięk telefonu, a na wyświetlaczu pojawiło się imię Marcina.
Ooo! komu to się o mnie przypomniało pomyślała naciskając zieloną słuchawkę.
- No hej mała .
- Siemasz? Coś nie tak? Jakś pomoc potrzebna? Może załatwić Ci laskę na jutrzejszy wieczór?
- A Ciebie co ugryzło?
- Komary, wiesz? Daj se siana..
- O co Ci chodzi..ehh
- Nieważne. Co jest, ze dzwonisz..
- Tak tylko, a co do jutrzejszego wieczoru, szkoda, że Cię nie będzie.
- Przepraszam, kto powiedział, że mnie nie będzie..
- Oo, przyjeżdżasz? Jak to .. ?
- Zdziwiony, tak to . Z Julkiem
- Uuu..to nie pobaletujesz ..
- Co? Zresztą nara, jakoś nie mam ochoty na pogaduszki. Miłej imprezy
Nina nie miała jakiejkolwiek ochoty gadać z jednym z Krakowskich przyjaciół. Teraz myślała tylko o tym, by jutro na widok Julka opadły im kopary. Nie, nie chciała wzbudzić w kimś jakiejkolwiek zazdrości. Po prostu chciała pokazać, że przyjaźń.. ta prawdziwa przetrwa wszystko .. nawet długą rozłąkę. Wzięła prysznic i zasnęła.  / roozkmiń . ♥

6 komentarzy:

  1. Faajny blog!!
    Zapraszam do mnie !

    OdpowiedzUsuń
  2. troche popracuj. wyrazy sie powtarzają. za mało opisów.

    OdpowiedzUsuń
  3. awwwwww! <33 najlepsze opowiadanie jakie czytałam!
    wbijaj też do mnie :>
    http://iloveharryandtwixes.blogspot.com/2012/02/prolog.html

    OdpowiedzUsuń